No i jak to było dalej

 

🔐 Etap wstępny — rytuał zaufania

Po naszej rozmowie wstępnej — tej przez kamerę, bez erotyzacji, za to z pełną koncentracją na komunikacji — poprosiłam go o małe zadanie.

Dzienniczek.
Codziennie przez pięć dni miał pisać jedno zdanie zaczynające się od:

„Dziś uczyłem się posłuszeństwa przez…”

Nie chodziło o perfekcję, tylko o szczerość. Pisał z zaangażowaniem.
„…nie odpowiedziałem od razu, tylko najpierw pomyślałem.”
„…wytrzymałem niewygodę i nie zareagowałem agresją.”
„…nie przerwałem, choć miałem pokusę.”

Zobaczyłam w tym nie tylko uległość, ale gotowość do rozwoju.
To był dla mnie sygnał: tak, warto go wprowadzić dalej.


🪶 Przygotowania — wybór narzędzi i przestrzeni

Jestem dominą, która wierzy, że narzędzia mają duszę.
Każde z nich ma inną historię i inną melodię na skórze.

Na naszą pierwszą sesję wybrałam zestaw podstawowy, ale niebanalny:

  • Skórzana packa z dźwięcznym klapnięciem — krótka, owalna, twarda, z rękojeścią, która pasuje do mojego chwytu.

  • Dłoń — bo nic nie daje takiego kontaktu, jak ciepło skóry o skórę.

  • Pas — symbol karności i dyscypliny. Trzymam go wysoko, by czuł, że to mój gest sprawia, że spada.

Przestrzeń przygotowałam skromną, surową. Mata, koc, krzesło z wysokim oparciem, mój klęcznik. Zapaliłam świecę — nie dla nastroju, lecz jako punkt odniesienia. Jeśli nie wytrzyma, jeśli zacznie tracić kontakt ze sobą — miał patrzeć w płomień.


✋ Spanking – ceremonia początku

Rozpoczęłam nie od uderzeń, ale od spojrzenia.

„Nie jesteś tu po to, by być bitym. Jesteś tu po to, by nauczyć się znosić prawdę o swojej słabości.”

Rozkazałam mu pochylić się przez moje kolano, dłonie płasko na podłodze. Pierwsze uderzenia były lekkie — rytmiczne, jak oddech.

Spanking ma rytm. To nie szarpanina.
To rozmowa – tylko bez słów.

Po 10 uderzeniach dłonią – krótka przerwa.
Po 15 packą – dotyk po plecach.
Po 10 pasem – zapytałam:

„Czy rozumiesz, dlaczego cię nie zapytałam o zgodę tuż przed?”
„Tak, Pani. Bo już wcześniej ją dałem.”

Właśnie.


🔴 Ślady, które kocham

Kiedy wstał, jego pośladki były ciepłe, zaróżowione, z lekko zarysowaną siatką czerwieni od packi i głębszymi smugami od pasa. Bez siniaków, bez urazów — tylko świadectwo przynależności. Ślady, które znikną po kilku godzinach, ale które na ten czas mówiły:

„Ktoś mnie uderzył. Bo zasłużyłem. Bo poprosiłem. Bo ufałem.”

Lubię ślady żywe – ciepłe, czerwone, delikatnie pulsujące.
Takie, które można pogładzić i powiedzieć:

„Wrócisz. Wrócisz, bo to cię buduje.”


🤲 Po wszystkim – cisza

Po sesji siadłam na krześle, a on klęknął przede mną i oparł czoło o moje kolano. Nie mówiłam nic. Dałam mu przestrzeń na łzy – nie emocjonalne, ale fizjologiczne, jakby z napięcia.

Pogłaskałam go po karku.

„Nie jesteś moją własnością. Ale dziś – byłeś moją decyzją.”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O pewnym odkryciu – femdomania.pl i to, co mnie tam przyciągnęło

Rytuał dyscypliny – studyjna ceremonia posłuszeństwa

Rozkosz kontrolowanego bólu – moje przemyślenia o spankingu