Za zamkniętymi drzwiami – spontaniczny spanking z domieszką widowni
Nie każda sesja wymaga zapowiedzi. Czasami wystarczy jeden gest. Jedno słowo. Albo spojrzenie, które mówi więcej niż cały scenariusz. Tego wieczoru nie planowałam niczego szczególnego. Spotkaliśmy się w gronie znajomych z kręgu – luźna kolacja, rozmowy o sztuce, kieliszki czerwonego wina. On był tam ze mną, jak zawsze w takich sytuacjach, cicho obecny, gotowy. Zawsze gotowy. I wtedy to zrobił. Drobne przekroczenie granicy. Złośliwy, zaczepny komentarz – niby żart, ale z tym błyskiem w oku. Takim, który znałam bardzo dobrze. Testował mnie. I wiedział, że ryzykuje. Takie igraszki mogą się kończyć bardzo różnie. Tym razem postanowiłam nie czekać. Odłożyłam kieliszek. Powiedziałam tylko: – Za mną. Nie było wątpliwości w moim głosie. Zapadła cisza. Ktoś odwrócił wzrok. Ktoś inny z lekkim uśmiechem dopił wino. W naszym świecie pewne rzeczy są oczywiste. Nikt nie komentuje. Każdy rozumie. Zaprowadziłam go do pustego pokoju obok – sypialni gospodarzy, dyskretnie oddzielonej od reszty pr...